mam nadzieje...
Komentarze: 0
no wlasnie wiec jak to jest z ta moja nadzieja, bynajmniej nie jest ona dla mnie matka.... hehe, apropo glupoty, nasunela mi sie myls, ktora nie daje mi spac juz od jakiegos tygodnia, czemu ludzie sa przesiaknieci zawiscia, nienawiscia i ogolna niechecia do tych ktorzy chca cos z swoim zyciem zrobic, zamiast im pomoc, poprzec, docanic, wdeptuje sie ich w ziemie, im glebiej tym lepiej, gdyz trudniej bedzie im sie narodzic na nowo. ma to swoje jednak dobre strony, ambitny czlowiek zdeptany przez przyjaciela dostaje pewna moc, ktora kreauje go na niezwyciazona jednostke skazana niejako na sukces. jednym slowym ci ktorzy dzialaja na niekorzysc innych, nieswiadomie odcinaja sobie droge do lepszego zycia, przeciez jzu nikt im nie pomoze. stancie na ulicy i poproscie kogos o pomoc, poproscie aby poswiecono Wam chodziaz chwile, kilka minut z ich zajetego zycia, przekonajcie sie w jakim swiecie zyjemy, czym szybciej tym lepiej, upadek nie bedzie wtedy tak bardzo bolesny.
zaczelam jedank nadzieja, wiec powiem wiecej. wiersz ktory wczesniej napisalam, jest dla mnie bolesny, nie tyle ze kochalam i zostalam oszukana, ale dlatego ze dalam sie oszukac, wciaz powatarzalam sobie, oki nastepnym razem jzu bedzie inaczej, najpierw pomysle kilka razy zanim cos zrobie, przemysle, wybiore lepsza opcje, ale zawsze szlam ta sama droga, moze dlatego ze wciaz z tym samym facetem, to trwalo 8 lat, on wyjezdzal ja wyjezdzalam, zostawial mnie bez slowa, a poznie wracal, nigdy formalnie nie bylismy razem, nie bylo nawet jednego pocalunku, wlasnie dlatego to dak bolalo, bylo cos wiecej, niewidoczna nic porozumienia, wielu z Was nazwie to rozumieniem sie bez slow, zgodze sie z tym calkwiecie, tyle ze tych slow bylo wiele, kiedys nazywalam to przyjaznai teraz nazywam to zdrada i ostatnim juz tomem naszego dziwnego zwiazku, ktory zamknelam w glebokiej szufladzie i wyrzucilam klucz. mysle jednak ze on wroci, jestem nawet tego pewna, i chcialabym miec tyle sily aby nie wybaczyc mu poraz setny, i najzwyczajniej w swecie odejsc bez slowa ....
Wspomnienie
Zapomniałam już o tobie
O wszystkich krzywdach
Ranach
O tym ze mi kiedyś zawróciłeś w głowie
Nikt się o nas nigdy nie dowie
Minęły już dwa miesiące
I już zapomniałam
Ale mała, perfidna kartka
Mi o nas przypomniała
Jest tam twój wiersz
Poemat pisany dla mnie
I słowa Kocham Cię Mała
Umieszczone na dnie
Powiedziałeś mi zegnaj
Już się nie znamy
Nie rozumiałeś co czułam
Zraniłeś mnie Kochany
Do tej pory nie wiem
Co się z nami stało
Ja się czułam jak w niebie
A tobie wciąż było mało
Nie mogłam ci jednak dać wszystkiego
Nie byłam na to wtedy gotowa
Potrzebowałam trochę czasu
A dotrzymałabym danego ci słowa
Ty jednak nie chciałeś czekać
Łatwiej było powiedzieć koniec
Rozstaliśmy się bez słowa prawdy
Teraz wiem, ze miało mnie wtedy to tak bardzo bolec
Odmówiłam ci kotku
A ty tego nie lubisz
Obrażona duma
Sam w sobie ja chlubisz
Nadal jednak nie wiem
Czemu się tak stało
Mogłam ci wybaczyć
Lecz tobie to nie odpowiadało
Zapomniała bym o wszystkim
Nawet o tej chwili
Kochanie!!!!
Każdy z nas się myli
Teraz trochę żałuje
Ze ci się nie oddalam
Ale zrozum mnie miły
Ja wtedy tego nie widziałam
Mówiłeś mi o uczuciach
O tej pięknej chwili
Ale to nie było prawda
Każdy z nas się myli
Wiesz co ?!
Teraz już wszystko zrozumiałam
Chciałeś mnie obarczyć wina
Wmówić ze się bałam
Jak mogłeś to robić
Być tak okrutnym dla mnie
Która przez ciebie
Znalazła się na dnie
Dobrze ze się obudziłam
Wtedy, w mej ostatniej chwili
Teraz wiem na pewno
Iż serce się myli
Mam takie marzenie...
Aby cię spotkać....
Spojrzeć w oczy....
I odejść bez słowa....
Czerwona 27 maj 2002
Dodaj komentarz